Japoński folklor pełen jest niezwykłych, magicznych istot. W otoczonej lasami i górami dawnej Japonii, wystarczyło oddalić się nieco od terenów zamieszkanych, aby trafić do miejsc, do których ludzie nie mieli wstępu, miejsc opanowanych przez duchy i demony. Zaraz za granicami ludzkich osiedli czychały youkai – magiczne, czasem groźne, częściej psotliwe istoty. Na bagnach żyły wodniki kappa, po lasach grasowały wesołe tanuki a zimą podróżnikom zagrażała śnieżna pani – yukionna. W górach napotkać można było potęże, groźne, ale opiekuńcze gobliny tengu. To o nich jest dzisiejszy post.
Kim są tengu?
Słowo „tengu”, zapisywane jako „niebiański pies” (天狗), przybyło do Japonii z Chin. W języku chińskim określaono nim demona, który przybierać mógł postać czarnego psa lub spadającej gwiazdy. To nietypowe połączenie wynikało z faktu, że dźwięk wydawany przez spadający na ziemię meteoryt przywodził na myśl szczekanie. Używane w podobnym kontekście słowo „tengu” znajdziemy też w źródłach japońskich. W kronice Nihon Shoki z 720 roku mowa jest o pojawieniu się na niebie spadającej gwiazdy i mnichu, który wyjaśnia, że jest to zjawisko określane mianem „niebiańskiego psa (lisa)”. Japońskie tengu nie mają jednak z psami wiele wspólnego, zauważyć u nich można za to ptasie i małpie cechy.
Tengu należą do youkai czyli japońskich istot nadprzyrodonych. Zarówno wygląd jak i postrzeganie tengu zmieniały się wraz z upływem wieków. Pierwotnie były istotami raczej zwiewnymi, we wczesnych przekazach przypominają ptaki, latawce lub są po prosu niewidzialne. Z czasem jednak nabrały antropomorficznych cech i tak współczesne tengu to istotny podobne do ludzi, ale niezwykle wysokie. Posiadają skrzydła, czerwoną twarz i charakterystyczny długi nos, który prawdopodonie wyewoluował z dzioba. Ubrane w mnisie szaty, w rękach trzymają wachlarze lub popularną wsród wędrwonych mnichów laskę shakujou. Wspołcześnie oba wizerunki tengu się przeplatają, istnieją bowiem przypominające ludzi „daitengu” („wysokie tengu”) oraz służące im „karasu tengu” („krucze tengu”) o typowo ptasich cechach. Tengu mieszkają głęboko w japońskich górach i lasach. Szczególnie znane z ich obecności na przykład góra Takao koło Tokyo czy Kurama w pobliżu Kyoto.
Od złośliwego ducha…
Jak wspomniałam, to jak postrzegano tengu, ewoluowało w czasie. Pierwotnie, tak jak inne youkai, tengu uważano za złe i groźne. Miały w zwyczaju porywać ludzi, których potem odnajdowano przywiązanych do czubków drzew, często w stanie szoku lub szaleństwa. Psociły, sprowadzały choroby a nawet potrafiły opętać. Jeśli niepiśmienny człowiek z dnia na dzień nabywał umiejętnośi pisania znaków, to prawdpodobnie maczał w tym palce tengu.
Tengu szczególnie upodobały sobie uprzykrzanie życia buddyjskim mnichom. Za cel stawiały sobie sprowadzenie ich ze ścieżki oświecenia na manowce, ale ich metody działania były różne. Czasem zmieniały swój wygląda tak, aby wyglądać jak Budda i w ten sposób zmylić obserwatora. Innym razem w zamian za porzucenie nauki Buddy ofiarowały mnichom magiczne zdolności. Uważano, że upadli mnisi lub też tacy, których wyróżniała nadmierna pycha, po śmierci nie szli ani do piekła ani do nieba, tylko do krainy tengu („tengu dou”). Co ciekawe, do dziś o osobach dumnych lub zarozumiałych mówi się, że „tengu ni natta” czyli „stały się tengu”.
Tengu uważane były też za istotny kochające konflikty, wywoływały wojny i sprowadzały nieszczęścia. Jedną z historycznych postaci, które przychodzą na myśl w tym kontekście, był cesarz Sutoku, który zmuszony do przedwczesnej abdykacji zbuntował się i wywowłał wojnę zwaną rebelią Hogen. Pokonany, został wygnany na wyspę Shikoku, gdzie, aby odpokutować za przewinienia, zajął się żmudnym zajęciem przepisywania buddyjskich tekstów. Gotowe sutry ofiarował w darze stolicy. Jego dar nie został jednak przyjęty, obawiano się, że intencje Sutoku nie są czyste a pisma mogą być przeklęte. Głęboko ugodziło to cesarza, który wpadł w szał i wściekłość. Mówi się, że Sutoku po śmierci stał się onryou, czyli mściwym duchem. Wiele źródeł przedstawia go także jako tengu właśnie. To jego wpływ miał doprowadzić do upadku rządów cesarzy, wzrostu znaczenia klasy samurajów i wielu lat wojen domowych.
…po mistrza sztuk walki
Jednocześnie tengu charakteryzowały się niezwykłymi umiejętnościami w zakresie sztuk walki. Ich wizerunek nakładał się na wizerunek yamabushi, czyli wojownicznych mnichów-pustelników z gór. Jedni i drudzy byli nieco tajemniczy, mieszkali głęboko w górach i potrafili być groźni, jeśli nie potraktowano ich z należytym szacunkiem. Legenda głosi, że jeden z najsłynniejszych japońskich bohaterów – Minamoto no Yoshitsune – miał być uczniem tengu. Kiedy Yoshitsune był jeszcze dzieckiem, jego ojciec został zamordowany przez wrogi klan Taira. Wrogowie oszczędzili życie Yoshitsune, ale został zesłany do położonej w górach miejscowości Kurama, aby zostać mnichem. To właśnie w górach otaczających Kurama młody bohater napotyka przywódcę tengu o imieniu Soujoubu, który współczuje chłopcu i postanawia nauczyć go szermierki, aby mógł zemścić się na wrogach. Do dziś leżącą na północ od Koyoto miejscowość Kurama kojarzy się ze sztukami walki i tengu właśnie, znajdziemy tam nawet rzeźbę przedstawiającą głowę tengu o długim nosie.
Warto także zwrócić takżę uwagę na przedmioty, z którymi tengu są zwykle przedstawiane. Laska shakujou, chociaż stworzona do wędrówek, w umiejętnych rękach mogła stać się groźną bronią. Wędrwoni mnisi korzystali z niej aby odstraszać zwierzęta (laska lekko podzwania), podpierać się podczas marszu, ale także bronić w razie ataku. Wachlarz (hauchiwa), wykorzystywany był przez tengu w celach magicznych, potrafił między innymi wywołać wichurę lub przywołać burzę.
Baśnie i opowieści
Wiele japońskich baśni i podań opowiada o ludziach, którzy na swej drodze napotkali tengu. Jedna z najsłyniejszych historii mówi, że pewien stary człowiek trafił w górach na obozowisko tengu. Ponieważ tengu ucztowały starzec przyłączył się do nich, współnie jedli, śpiewali i tańczyli. Tengu tak spodobał się nowy towarzysz, że na odchodne obdarowali go złotem oraz zaprosili ponownie. Człowiek ten miał jedną cechę, wyjątkowo brzydką narośl na twarzy. Tengu zabrały mu ją mówiąc, żę oddadzą, gdy ponownie je odwiedzi. Mężczyzna wrócił do wsi, gdzie opowiedział swoją historię i pokazał wyleczoną twarz. Jeden z sąsiadów, który miał podobną przypadłość, postanowił także spróbować. Odnalazł obozowisko tengu, ale nie był tak dobrym kompanem. Zniesmaczone tengu nie tylko nie zabrały jego narośli, ale dodały mu drugą. (W niektórych wersjach tej historii zamiast tengu występują demony oni).
Inna historia mówi o sprytnym chłopcu, który postanowił pokonać tengu, który terroryzował jego wioskę. Bohater opowieści udał się do lasu i oznajmił tengu, że przyszedł się z nim policzyć. Bardzo rozbawiony tengu odpowiedział, że nie ma żadnych szans z tak potężną istotą. Wtedy chłopiec poprosił, aby tengu pokazał mu kilka magicznycn sztuczek na dowód swojej potęgi. Tengu najpierw zrobił się ogromny, a potem na prośbę chłopca kilkakrotnie się zminiejszył… aż wreszcie stał sę tak mały jak mucha, człopiec złapał go w dwa palce… i zjadł.
Kolejna bajka opowiada o człowieku, który wpatrywał się w przestrzeń przez łodygę bambusa. W pobliżu przelatywał tengu i bardzo zaciekawił się, co też wyprawia ten dziwny człowiek. Mężczyzna wyjaśnił mu, że to magiczna łodyga, przez którą dojrzeć można miasta odległe o wiele kilometrów. Zaciekawiony tengu daje się oszukać i w zamian za łodyge oddaje człowiekowi swoją pelerynę niewidkę.
Goblin o długim nosie
W pełnym magii folklorze Japonii tengu mają niezwykłe miejsce. To isoty dumne, potężne, wojownicze. Potrafią czarować i latać. Z groźnych, złośliwych goblinów wyewoluowały w poteżne ale dobrotliwe, opiekuńcze istoty. W Japonii, w czasie matsuri, czyli świąt przypominających nasze odpusty, kupić można czerwone maski tengu o długich nosach i groźnych minach – mają odgonić zło i przynieść właścicielowi szczęście.