Uważane za jedno z najbardziej komercyjnych świąt w roku, kuszą serduszkami na wystawach i specjalnymi menu w restauracjach. Walentynki, święto zakochanych. W epoce globalizacji wydaje się, że na całym świecie wszyscy obchodzą je tak samo. Pocztówki w serduszka, kwiaty, biżuteria czy romantyczna kolacja. Nic bardziej mylnego. W Japonii Walentynki mają specyficzny, miejscowy charakter. Do tego w ostatnich latach stały się świętem nieco kontrowersyjnym i wzbudzającym liczne dyskusje.
Walentynki w Japonii
Walentynki torowały sobie drogę do Japonii od czasów II wojny światowej. Uważa się, że pojęcie Walentynek, pojawiło się w Japonii po raz pierwszy w roku 1936, kiedy to firma produkująca słodycze w stylu zachodnim – Morozoffs – umieściła w czasopiśmie przeznaczonym dla obcokrajowców reklamę sugerującą, że to właśnie ich czekoladki są najlepszym prezentem dla drugiej połowy.
Na początku lat 50tych producenci czekoladek i domy handlowe zaczęły organizować walentynkowe wyprzedaże i promować słodycze w kształcie serc. Jedno z wydarzeń, które wypromowało Walentynki, miało miejsce w 1958 roku. Firma Mary Chocolate Company zorganizowała wyprzedaż w ekskluzywnym domu handlowym Isetan. Hasła reklamowe imprezy promowały podarunki z czekoladek i kartek z okazji Święta Zakochanych. Chociaż w pierwszym roku wynik akcji był mizerny, to z czasem zainteresowanie zaczęło wzrastać. Wkrótce coraz więcej firm doceniło handlowy potencjał Walentynek. W czasopismach zaczęły pojawiać się walentynkowe reklamy, organizowano imprezy związane ze Świętem Zakochanych. I tak na przełomie lat 50tych i 60tych Walentynki pojawiły się w zbiorowej świadomości Japończyków.
W połowie lat 70tych Walentynki zaczęto promować jako święto dla nastolatków i młodych ludzi, którzy pragną wyznać swe uczucia drugiej połowie. Wcześniej, w latach 60tych, Walentynki promowały głównie drogie sklepy, których klientela była dojrzała i w związkach małżeńskich. Próba zainteresowania Walentynkami młodszego, a co za tym idzie zdecydowanie bardziej żądnego nowych wrażeń pokolenia, była strzałem w dziesiątkę.
Można więc powiedzieć, że japońskie Walentynki swoje istnienie zawdzięczają obrotności miejscowych biznesmenów, którzy postanowili wykorzystać zachodnie zwyczaje, aby promować swoje produkty. Okazało się to bardzo skuteczne, do dziś przychody ze sprzedaży czekoladek w tym okresie są najwyższe w roku.
Czekoladki dla ukochanego
Jeśli spytacie Japończyka, co się robi w Walentynki, bez wahania powie Wam, że to święto, w które kobieta powinna ofiarować czekoladki ukochanemu mężczyźnie. Tylko tyle. Nie kupuje się kwiatów ani prezentów, nie jada romantycznych kolacji. (Na takie kolacje Japończycy wybierają się zwykle w Wigilię Bożego Narodzenia.) Za to Panie kupują, lub jeszcze lepiej, przygotowują własnoręcznie, czekoladki dla chłopaka, męża czy partnera. Jest to też doskonały dzień, aby wyznać swoje uczucia. Odpowiednio dobrana czekoladka na pewno rozgrzeje serce niejednego kawalera.
Jeśli przeszukamy japoński internet, bez trudu znajdziemy mnóstwo przepisów na walentynkowe czekoladki o nietypowych kształtach lub smakach. Dodatkowo, wszystkie można łatwo przygotować w domu. Takie wykonane własnoręcznie czekoladki mają szansę stopić nawet najzimniejsze serce. Internet pełny jest też rankingów wytwornych, markowych czekoladek, którym nie oprze się nawet najwybredniejszy smakosz słodyczy. Na stronach internetowych znajdziemy też sugestie i porady – które czekoladki wybrać i ile wydać.
Biały dzień
Z kolei „White day”, czyli „Biały dzień”, przypada 14 marca. To dzień, w którym Panowie powinni zrewanżować się Paniom za otrzymane od nich wcześniej czekoladki. Niepisana zasada mówi, że wartość czekoladek „zwracanych” powinna być taka sama lub wyższa od tych otrzymanych. Nazwa „Biały dzień” wywodzi się od koloru słodyczy, które wręcza się tego dnia. Są to zwykle biała czekolada, pianki lub ciasteczka w białej polewie.
Obowiązek czekoladkowy
„Giri choco”, czyli „czekoladka obowiązkowa”, to pojęcie, które od kilku lat rozgrzewa do czerwoności japoński internet. Wszystko zaczęło się w połowie lat osiemdziesiątych, kiedy świadomość istnienia Walentynek była już mocno zakorzeniona w japońskiej kulturze. Wiele młodych kobiet z radością obdarowywało swoich ukochanych czymś pysznym 14 lutego. No, ale przecież, oznacza to, że w najlepszym wypadku każda Japonka kupi jedno opakowanie czekoladek. Wtedy ktoś wpadł na przełomowy pomysł – dlaczego tylko chłopak, mąż lub narzeczony ma dostać coś słodkiego? Co z całą resztą mężczyzn w życiu kobiety? I tak oto narodziły się „czekoladki obowiązkowe”, czyli czekoladki, które każda Japonka powinna dać w Walentynki bliższym i dalszym kolegom czy współpracownikom. Producenci czekolady zacierali ręce.
Zwyczaj ten trwa do dziś, chociaż wzbudza coraz więcej kontrowersji i jest coraz mniej popularny. Japonki już od dłuższego czasu próbują się z niego uwolnić. Pojawiają się głosy, że zwyczaj ten prowadzi do nadużyć a wręczanie czekoladek stało się żmudnym obowiązkiem. Nic dziwnego – poza czekoladką dla ukochanego tzw. honmei choco („czekoladką prawdziwą”), muszą rozdać kilka do kilkunastu giri choco. Istnieje nawet pojęcie „chou giri choco” czyli czekoladki „hiper obowiązkowej”, która sugeruje, ze osoba wręczająca nie przepada za osobą obdarowywaną, ale no coż.. „wypada”. W ostatnich latach o giri choco jest wyjątkowo głośno, niektóre firmy wprowadziły nawet odgórny zakaz ich wręczania. Pojawiły się też sugestie, żeby zamiast wydawać pieniądze na giri choco, przekazać je na cele charytatywne.
Tomo choco, Jibun choco, Gyaku choco
Zwyczaj dawania giri choco powoli zanika. Japonki mają serdecznie dość obowiązkowego rozdawania czekoladek wszystkim naokoło. Kłopotliwe jest to także dla obdarowywanych mężczyzn, którzy potem winni zrewanżować się z nawiązką.
Równocześnie, inne typy czekoladek zyskują na popularności. Tomo choco, czyli czekoladki dla przyjaciół(ek) lub jibun choco, czekoladki dla… siebie (a co!) stają się coraz bardziej popularne. Pojawiają się też gyaku choco, odwrócone czekoladki, które pozwalają mężczyźnie wręczyć czekoladkę kobiecie, bez czekania na tradycyjny dzień rewanżu, czyli White day. Czy oznacza to, że japońskie społeczeństwo się zmienia? A może to tylko producenci czekolady szukają nowych pomysłów na promocję swych produktów? Sprawa nie jest jasna.
Słodki kłopot
Japońskie podejście do Walentynek jest dość nietypowe. To przykład jednego ze świąt, które zostało nieco na siłę przeniesione do Japonii i to w ściśle zarobkowym celu. Oczywiście, wręczenie ukochanej osobie honmei choco może być bardzo ważną i radosną chwilą dla niejednej Japonki. Z drugiej strony, obdarowywanie czekoladkami wszystkich mężczyzn na około „bo tak wypada” trudno uznać za specjalną przyjemność. Chociaż „czekoladki obowiązkowe” powoli zanikają, a japońskie Walentynki ewoluują, możemy być pewni, że japońscy producenci czekolady będą walczyć z całych sił o swoje święto.