Gunkanjima – postapokaliptyczna wyspa


W pobliżu portu Nagasaki, na zachodzie wyspy Kyushu, znajduje niezwykła wyspa – Gunkanjima. Jak to z wyspami bywa, aby do niej dotrzeć, trzeba wsiąść na statek. Rejs nie jest długi, trwa około godziny. Wkrótce na horyzoncie zamajaczy kształt statku wojennego, który z bliska okaże się wysepką pokrytą licznymi budynkami. A właściwie tym co z nich zostało. Wyspa Hashima, zwana też potocznie „Gunkanjimą” (co oznacza „wyspa – okręt wojenny”),  to dawna osada górnicza. Niszczeje od 1974 roku, kiedy to opuścili ją ostatni mieszkańcy i ma niezwykły, post-apokaliptyczny charakter.

Wyspa-kopalnia

Kiedy po raz pierwszy wzbudziła zainteresowanie Japończyków, Gunkanjima, była niewielką wysepką, a wręcz dużym kamieniem, wystającym z morza. Miała długość 320 metrów i szerokość 120 metrów. Oznacza to, że oryginalnie zajmowała jedynie 1/3 ze swojej obecnej powierzchni 63 ooo metrów kwadratowych.

Jej historia zaczęła się w 1810 roku, kiedy odkryto na niej pokłady węgla, ówcześnie bardzo wartościowego surowca. 80 lat później wyspę wykupiła grupa Mitsubishi i zaczęło się wydobycie na dużą skalę. Na wyspie zamieszkali ludzie – w ciągu kilkunastu lat Gunkanjima została poszerzana i otoczona falochronem. Do rozbudowy wykorzystano między innymi materiał, który wydobyto w czasie kopania kolejnych szybów kopalni.

Równocześnie powstawała infrastruktura mieszkalna. Całość zaczęła przypominać płynący statek wojenny i wyspę zaczęto nazywać Gunkanjimą.

Jak żyło się na Gunkanjimie?

Praca w kopalni była bez wątpienia bardzo trudna, węgiel wydobywano na bardzo dużych głębokościach (do 1 km pod poziomem morza) a przy tym w kopalni panowały niesprzyjające warunki – duża wilgotność i upał. Kopania nigdy nie przestawała pracować, górnicy zjeżdżali pod ziemię w trybie zmianowym. Do tego dochodziło ryzyko związane z pracą górnika – zawalenia czy wybuchy gazu.

W okresie letnim nad wyspą przechodziły tajfuny, nierzadko powodując zniszczenia (to właśnie ze względu na nie większość budynków na wyspie była betonowa). Na ciasno zabudowanej przestrzeni duży problem stanowiła też groźba pożaru.

Z drugiej strony, aby zachęcić pracowników do osiedlania się w tak mało przyjaznym miejscu, oferowano im nie tylko bardzo atrakcyjne wynagrodzenie, ale też rozmaite udogodnienia.

W 1916 roku na wyspie postawiono pierwszy betonowy blok, w którym zamieszkali górnicy i ich rodziny. Był to zresztą pierwszy wykonany tą metodą budynek w Japonii, kraju o tradycyjnie drewnianej zabudowie. Budynków mieszkalnych postawiono wkrótce więcej, część z nich połączono ze sobą specjalnymi mostkami, dzięki czemu mieszkańcy mogli przechodzić z budynku do budynku.

Każda rodzina miała własne, chociaż często niewielkie mieszkanie. W większości budynków łazienki były wspólne. Wielu mieszkańców mogło pochwalić się nowoczesnymi sprzętami jak lodówka czy telewizor.

Infrastruktura Hashimy rozwinęła się szybko – w okresie świetności wyspy mieszkańcy mieli do dyspozycji nie tylko szkołę, szpital czy świątynię shintoistyczną, ale też kino, baseny, sklepy i pachinko.

Na wyspie nie było miejsca na parki i ogrody, prawie nie było też roślinności. Problem rozwiązano zakładając ogródki na dachach budynków, sadzono tam warzywa oraz rośliny ozdobne. Było to też miejsce zabaw dzieci i spotkań dla dorosłych.

Opuszczona wyspa

W 1959 roku, w czasie największej świetności wyspy, mieszkały na niej 5300 osoby. Zagęszczenie ludności w tym okresie wynosiło 83500 osoób na kilometr kwadratowy i było jednym z największych na świecie (9 krotnie większe niż Tokyo). Na wyspie żyły całe rodziny, istniała grupa dzieci urodzonych na Gunkanjimie i uważających ją za swój jedyny dom.

Tymczasem w 1974 roku, w ciągu 3 miesięcy, Hashima została opuszczona i stała się wyspą całkowicie bezludną. W latach 70-tych Japonia odwróciła się od węgla na rzecz innych źródeł energii i utrzymywanie kopalni w miejscu tak niekorzystnym, jak Hashima, przestało mieć sens. Kopalnię zamknięto w styczniu 1974 roku a wyspa opustoszała prawie z dnia na dzień. Pełne ludzi miasteczko zmieniło się w krainę duchów.

Od tamtej pory Gunkanjima niszczeje, wystawiona na morskie wiatry i wysokie fale. Po 45 latach wiele budynków stało się ruiną. Mimo, że zaprojektowane tak, aby stawiały opór pogodzie i morzu, rozsypują się na naszych oczach.

Gunkanjima na liście UNESCO

Już od 2009 roku Japonia podjęła działania, które miały doprowadzić do wpisania Gunkanjimy na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Pojawiły się jednak kontrowersje, związane z historią wyspy. Zaprotestowała Korea Południowa, podkreślając, że przed i w czasie drugiej wojny światowej na Hashimie pracowali przymusowo w trudnych warunkach jeńcy wojenni z Korei i Chin. W tym czasie zginąć na Hashimie miało blisko 150 Koreańczyków oraz jeńców innych narodowości.

W 2015 roku, po przeprowadzeniu rozmów japońsko-koreańskich, ustalono, że wyspa znajdzie się na liście. Warunkiem było, że Japonia umieści informację o pracy przymusowej  koreańskich więźniów w programie zwiedzania Hashimy.

Statek na Gunkanjimę
Statek na Gunkanjimę

Jak odwiedzić Gunkanjimę?

Przez wiele lat obowiązywał zakaz wstępu na Hashimę, miało to ochronić wyspę przed szabrownikami. W tym czasie jedynym sposobem aby legalnie ją odwiedzić, było otrzymanie specjalnego pozwolenia. To jednak było czasochłonne i nie zawsze się udawało.

Od 2009 roku wyspę można oficjalnie zwiedzać. W porcie Nagasaki operuje kilka firm, które organizują rejsy na Gunkanjimę. Większość z nich pływa 1-2 razy na dzień, ale jeśli spojrzymy na ofertę wszystkich, możemy wybierać z kilku rejsów o różnych godzinach.

Większość firm wymaga wcześniejszej rezerwacji miejsc przez internet. Dobrze jest pomyśleć o tym wcześniej, chociaż zwykle rezerwacja możliwa jest nawet tego samego dnia. Koszt wycieczki na jedną osobę to około 4000 yenów (140 zł). Do tego doliczyć należy bilet wstępu na samą wyspę – 300 yenów (10 zł).

W zależności od pogody, plan wycieczki ma dwa warianty. Jeśli jest niekorzystna (silny wiatr, wysokie fale), to wycieczka obejmuje tylko opłynięcie wyspy, w większości wypadków możemy jednak liczyć, że uda się zejść na ląd. Zwiedzanie Gunkanjimy nie jest jednak tak romantyczne, jak można by sobie wyobrazić. Dla zwiedzających dostępne są jedynie dwa niewielkie tarasy widokowe oraz łączące je ścieżki. Ze względów bezpieczeństwa, swobodne spacerowanie między budynkami jest niestety zabronione.

Większość firm obsługujących rejsy ma strony internetowe po angielsku, więc z rezerwacją nie będzie problemu. Za to z oprowadzaniem w tym języku nie jest już tak różowo. Warto upewnić się, że firma którą wybraliśmy pamięta o turystach z Europy. Nawet przetłumaczona ulotka czy audio-guide są lepsze niż nic.

Gunkanjima – japońska wyspa duchów

Gunkanjima porusza wyobraźnię. Zarówno ze względu na swój wygląd jak i na fakt, że od wielu lat jest „miastem duchów”. Opustoszałe, ciche, nagryzione zębem czasu i siłami przyrody betonowe konstrukcje bez wątpienia robią wrażenie. Myśli same uciekają do czasów świetności wyspy. Częściowo zawalony budynek, na który patrzymy, miał kiedyś 7 pięter. Gruz który widzimy obok, wiele lat temu był basenem, w którym radośnie pluskały się dzieci. Gunkanjima nie została zniszczona przez wojnę czy katastrofę naturalną. Została po prostu opuszczona. Mimo to, wystarczyło 40 lat, aby z buzującego życiem miasteczka zmieniła się w cmentarzysko wspomnień.


One thought on “Gunkanjima – postapokaliptyczna wyspa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *