Meibutsu, gentei i kultura omiyage

Lody soda water

Japonia to kraj znany ze swoich mniejszych i większych dziwactw. Słynne są szalone japońskie teleturnieje czy Meido cafe, kawiarnie, w których kelnerki przebrane są w stroje pokojówek. Nie brakuje także ciekawostek kulinarnych. Znanym przykładem są batoniki KitKat, które w Japonii można kupić w naprawdę dziwnych smakach jak wasabi (ostry chrzan) czy sake. Jednak nie tylko KitKaty potrafią smakować niecodziennie – dotyczy to też wielu innych słodyczy, lodów oraz napojów. Skąd biorą się dziwne smaki japońskiego jedzenia? Szczerze mówiąc – nie wiemy. Jednak podejrzewamy, że przyczyniło się do tego kilka kulturowych zjawisk, o których opowiemy Wam w tym poście.

Czym jest meibutsu?

Matcha ramen
W Uji wszystko jest z zieloną herbatą –  nawet ramen!

Czy słyszeliście kiedyś japońskie słowo “meibutsu”? W wolnym tłumaczeniu oznacza ono “specjalność”. Słowo odnosi się najczęściej (choć nie wyłącznie!) do jedzenia, a konkretnie do specjału, z którego słynie dany region kraju. Jeśli spróbujemy przełożyć je na polskie realia, to możemy powiedzieć, że meibutsu w Toruniu są pierniki, w Poznaniu rogale marcińskie a w Krakowie obwarzanki.

W Japonii każdy region, ba, każda prefektura szczyci się posiadaniem swojego “specjału”. Meibtusu są zwykle daniem lub wyrobem, z którego słynie okolica, często mają wielowiekową tradycję.

Kultura meibutsu jest mocno wpisana w świadomość Japończyków, którzy podróżując, chętnie próbują lokalnych smakołyków. Wiele meibutsu jest tak znanych, że stają się wizytówką regionu lub prefektury. Każdy Japończyk wie, że jadąc do Kyoto trzeba koniecznie spróbować słodkich naleśników yatsuhashi, w Uji zielonej herbaty a na Kyushuu czeka Hakata ramen.

Lokalne biznesy robią co mogą, aby oferta regionalnych produktów była jak najszersza. Dla przykładu, jedną ze specjalności prefektury Wakayama są mandarynki. Możemy więc spodziewać się, że w sklepikach z pamiątkami, dostaniemy mandarynkowe słodycze, napoje, alkohole i oczywiście same owoce. Nie zdziwiłabym się wcale, gdyby mieli też mandarynowe KitKaty. A teraz wyobraźcie sobie, że meibutsu wyspy Awaji to… cebula. Widzicie, do czego zmierzam? 😉

Magiczna siła słowa “gentei”

Coca-Cola w wersji na hanami
Coca-Cola w wersji na hanami

Kolejnym pojęciem, które miało wpływ na powstanie nietypowych smaków japońskich słodyczy, jest “gentei”, oznaczający “wersję limitowaną”.

Tradycyjna japońska kuchnia była silnie związana ze zmianami pór roku. Niektóre dania jadano wyłącznie przez kilka tygodni, ponieważ wtedy dostępne były odpowiednie składniki.

Słowo gentei (nie tylko w kontekście jedzenia), odnosi się do produktów, które nie są dostępne stale, a pojawiają się w sklepach tylko na jakiś czas. Wyroby takie nawiązują zwykle do pory roku lub bieżących wydarzeń.

I tak, w okresie hanami, pojawią się limitowane produkty ozdobione kwiatami wiśni sakura. Jesienią możemy spodziewać się słodyczy o smaku pieczonych słodkich ziemniaków czy kasztanów. Wyjątkowość takich produktów polega na budowaniu klimatu pory roku i pewnego rodzaju ekskluzywności.

Pojęcie gentei może odnosić się także do produktów regionalnych. W takim przypadku, dany wyrób można kupić jedynie w konkretnej lokalizacji (mieście, regionie). Jest to dodatkowa motywacja do zakupów, no bo, skoro już gdzieś jesteśmy, to szkoda by było nie skorzystać…

I tak, niektóre słodycze o bardzo dziwnych smakach, to właśnie bardziej lub mniej udane “edycje limitowane”. Zawsze znajdą się chętni, którzy je kupią, chociażby z czystej ciekawości. A jeśli smakiem nawiązują do lokalnego meibutsu, cóż, tym lepiej!

Kultura omiyage

omiyage
Omiyage na dworcu

Zacznijmy od początku. Nasz bohater, pan Tanaka, pojechał na długi weekend do Kyoto. Jak wymaga zwyczaj, z Kyoto przywiózł rodzinie, znajomym i współpracownikom “omiyage”.  Z braku lepszego określenia, możemy przetłumaczyć to słowo jako “pamiątki z podróży”. Wśród prezentów nie było jednak magnesów i pocztówek. “Omiyage” oznacza bowiem “produkty lokalne” i właściwie zawsze odnosi się do jedzenia. Pan Tanaka przywiózł więc yatsuhashi, typowe dla Kyoto słodkie naleśniki z nadzieniem z czerwonej fasoli.

W sklepikach z pamiątkami w całej Japonii znajdziemy stosy przepięknie opakowanych, tekturowych pudełek. To właśnie wspomniane omiyage, czyli prezenty, które Japończycy przywożą ze swoich podróży. Omiyage zwykle nawiązują do miejsca, które się odwiedziło i tamtejszych specjalności. Ważną cechą jadalnych pamiątek jest też, że są podzielne na wiele zapakowanych osobno porcji. Dzięki temu jednym dużym pudełkiem można poczęstować np. wszystkich kolegów z biura.

W teorii kupowanie i przywożenie omiyage współpracownikom czy rodzinie nie jest obowiązkowe, w praktyce.. wszyscy to robią. Dla wielu osób wybranie właściwych prezentów jest tak istotne, że stanowi jeden z głównych celów podróży.

Co jednak, jeśli zapomnimy kupić omiyage? Nic straconego, w sklepikach na lotniskach i dużych dworcach dostaniemy pudełka ze wszystkich części Japonii. Koło siebie znajdziemy paczuszki z Hokkaido, Shikoku czy Kyushu. To, czy z opcji tej korzystają zapominalscy podróżnicy, czy małżonkowie, którzy chcą udowodnić drugiej połówce, że “naprawdę byli w delegacji” pozostaje pytaniem otwartym.

Omiyage z Kamakury
Omiyage z Kamakury – ciasteczka w kształcie Wielkiego Buddy

Japonia tysiąca smaków

Niezwykłe smaki japońskich słodyczy są silnie wpisane w tamtejszą kulturę podróżowania. Japończycy chętnie próbują miejscowych dziwactw i wspierają lokalne biznesy, które za cel postawiły sobie, aby w “smaku lokalnej specjalności” można było dostać w zasadzie wszystko. Także edycje limitowane zachęcają do kulinarnych szaleństw i decyzji zakupowych w stylu “raz kozie śmierć”.

Europejczycy odwiedzający Japonię często są zaskoczeni tym jak ładne wizualnie i ciekawe potrafią być japońskie słodycze. Ich wybór jest tak ogromny, że potrafi przytłaczać. Stanowiska z pamiątkami znajdziemy w miejscach turystycznych, domach handlowych a także na japońskich lotniskach. Warto zaopatrzyć się przed powrotem do kraju.


One thought on “Meibutsu, gentei i kultura omiyage

  1. U nas w Polsce tez jest ciekawie. Goodlood z Krakowa wypuścił na Nowy Rok lody o smaku majonezu kieleckiego xd chociaż byłam na miejscu nie dałam rady trafić do lodzarni 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *